Nie jedz tłuszczów. Tłuszcze zwierzęce są szkodliwe. Tłuszcz prowadzi do otyłości. Spożywanie tłuszczów nasyconych (zwierzęcych) prowadzi do podwyższenia cholesterolu i zwiększonej zapadalności na choroby serca. Jaja szkodzą, masło robi miażdżyce.
Taki dogmat funkcjonuje w naszym nowoczesnym społeczeństwie. Praktykują go w większości lekarze, dietetycy, sportowcy i cała reszta społeczeństwa. Margaryna jest zdrowa, oleje roślinne, chude sery, chude mięso – nie w nadmiarze, wszystko byle chude. Tylko jest jeden problem. Społeczeństwo jest coraz bardziej otyłe i chore. Jeśli ta plaga od połowy XX wieku ciągle rośnie w USA, to dlaczego ma być inaczej w Polsce?
Nasi dawni przodkowie odżywiali się mięsem, tym co znaleźli lub wyhodowali. Oczywiście mięsa nie było w nadmiarze i zwykli ludzie nie przejadali się nim. Mięso zawiera znikomą ilość węglowodanów i w różnych proporcjach tłuszcz. Jak się okazuje nie cierpieli oni na nasze współczesne choroby: nie mieli próchnicy, zawałów serca, miażdżycy, cukrzycy, osteoporozy i wielu innych znanych nam doskonale dziś dolegliwości. Wszystkie te choroby “wyhodował” sobie współczesny człowiek. Jest wiele czynników wpływających na zdrowie, ale główne to ruch i odżywianie.
Od czego zaczęła się ta żywieniowa rewolucja mająca polepszyć nasze zdrowie. W Ameryce naukowiec Ancel Keys zajmował się wpływem pokarmów nad zapadalnością na choroby serca. Wcześniej pod koniec wojny badał wpływ głodzenia na organizm człowieka. Badał, a raczej obserwował tendencje żywieniowe w 22 krajach. Napisał raport o 6 krajach, gdzie zaobserwował zwiększoną ilość tłuszczu w diecie i połączył to z podwyższonym ryzykiem występowania chorób układu krążenia. Nasuwa się pytanie dlaczego nie opisał w raporcie wszystkich obserwowanych krajów? Może wyniki były odwrotne do jego założeń?
Zaczął przekonywać Amerykańskie Stowarzyszenie Chorób Serca (American Heart Association – AHA) i lekarzy o słuszności swoich badań. Nie od razu mu się to udało, ponieważ jego hipotezy zostały odrzucone. Jednak z pomocą pewnych wpływowych grup i dziennikarzy namówił AHA do zasadności swoich badań. Powołano komisję, której został członkiem. Jego raport o negatywnym wpływie tłuszczy zwierzęcych na układ krążenia stał się wzorem do nakłonienia amerykanów, do diety ubogo tłuszczowej i nisko cholesterolowej. Pomogli w tym politycy, pro wegetariański nurt hipisowski, śmierć na zawał serca prezydenta Stanów Zjednoczonych Eisenhowera. Szukano prostych logicznych rozwiązań – tłuszcz robi tkankę tłuszczową, cholesterol w pożywieniu zatyka żyły i tętnice.
W 1961 roku w magazynie TIME Ancel Keys wypowiedział się, iż tłuszcze zwierzęce są szkodliwe i przyczyniają się do chorób serca. Twierdził, że należy ograniczyć ilość zjadanych tłuszczy nasyconych i zastępować je margarynami, olejami roślinnymi oraz produktami z ziaren zbóż.
Wielu naukowców podważało hipotezę Ancela Keysa, jednak byli uciszani albo ignorowani. Koncerny farmaceutyczne i producenci żywności wspierały finansowo Amerykańskie Towarzystwo Kardiologiczne, które zaczęło propagować teorię o szkodliwości tłuszczów zwierzęcych. Pod koniec lat 70-tych amerykański rząd opublikował zalecenia dietetyczne na podstawie zaleceń AHA. W ślad za Ameryką podążyła zachodnia Europa. Następie WHO (Światowa Organizacja Zdrowia) sporządziła znaną nam do dziś piramidę zdrowego odżywiania.
Zdjęcie: wikipedia.org
W latach 80-tych media i lekarze również pod wpływem koncernów farmaceutycznych zaczęli twierdzić, że sprawcą chorób serca jest cholesterol i produkty zwierzęce zawierające go. Należało go, więc za wszelaką cenę obniżać. Producenci farmaceutyków zaczęli masowo sprzedawać statyny – leki obniżające cholesterol we krwi posiadające wiele ubocznych działań. I znowu należało jeść jeszcze bardziej light bez cholesterolu.
Po zmianie systemu w Polsce, przywitaliśmy amerykański styl życia i jedzenia. Stan zdrowia rodaków może nie najlepszy uległ jeszcze pogorszeniu. Nie wspominając o szerzącej się nadwadze i otyłości.
Teraz na stronie WHO filii w Polsce czytamy:
10 faktów na temat otyłości, które należy poznać (wybrane):
1. W Europie otyłość osiągnęła rozmiary epidemii. W ciągu ostatnich dwóch dziesięcioleci częstość występowania otyłości potroiła się. Szacuje się, że jeśli nie zostaną podjęte żadne działania to w roku 2010 w Europejskim Regionie WHO około 150 milionów dorosłych (20% populacji) i 15 milionów dzieci i nastolatków (10% populacji) będzie otyłych. Obecnie, w większości krajów, 30% – 80% dorosłych ma nadwagę. Na podstawie dostępnych danych można stwierdzić, że liczba osób z nadwagą w poszczególnych krajach Regionu waha się od 28% mężczyzn w Uzbekistanie do 66% w Irlandii. Liczba stwierdzonych przypadków otyłości mieści się w przedziale pomiędzy 13% (Portugalia) a 23% (Finlandia). Problem ten w różnym stopniu dotyczy różnych państw, grup społecznych, kobiet i mężczyzn, jednak w niemalże wszystkich częściach Europy liczba osób otyłych wzrasta.
2. Dzieci w sposób szczególny są zagrożone otyłością. W Europejskim Regionie WHO nadwaga jest najpowszechniej występującym problemem zdrowotnym wieku dziecięcego. Obecnie około 20% dzieci ma nadmierną masę ciała, a jedna trzecia z nich to dzieci otyłe. Szacuje się, że do roku 2010 jedno dziecko na dziesięć będzie otyłe. U dzieci otyłych występuje znacznie wyższe ryzyko wystąpienia cukrzycy typu 2, nadciśnienia tętniczego, problemów ze snem, jak również problemów psychospołecznych. Najbardziej jednak niepokoi to, że najprawdopodobniej dzieci te pozostaną otyłe także po osiągnięciu dorosłości i będą miały zwiększone ryzyko zachorowania na choroby prowadzące do obniżenia jakości i długości ich życia. Ministerstwo Zdrowia Wielkiej Brytanii prognozuje, że jeśli aktualny trend utrzyma się, to do roku 2050 średnia długość życia mężczyzn zmniejszy się o pięć lat.
Utrzymujące się przez całe życie nawyki żywieniowe i związane z aktywnością fizyczną nabywane są w przede wszystkim w dzieciństwie.
Jeśli chcesz więcej poczytać:
http://www.who.un.org.pl/aktualnosci.php?news=92&wid=14&wai=&year=&back=%2Faktualnosci.php%3Fwid%3D14
I jeszcze trochę ze strony WHO:
W ostatnio przeprowadzonych badaniach WOBASZ, które oceniało między innymi częstość występowania nadwagi i otyłości wśród Polaków, wykazano, że nadwaga częściej dotyczy mężczyzn (40.4%) niż kobiet (27.9%). Natomiast częstość występowania otyłości w Polsce u kobiet i u mężczyzn jest podobna, wynosząc 20,2% i 20,6% odpowiednio. Ta sytuacja spowodowana jest przede wszystkim niekorzystnym modelem żywienia charakteryzującym się wysokim spożyciem tłuszczów (38-41%) ogółu spożywanych kalorii oraz niską aktywnością fizyczną.
Wśród polskich dzieci nadwagę rozpoznano u 9.7% 13-letnich chłopców i 3.9% 13-letnich dziewcząt.
Na przykład, w innych krajach europejskich częstość występowania nadwagi u dzieci w tej samej grupie wiekowej wynosi
Francja – dziewczęta – 7.9%, chłopcy – 11.8%
Finlandia – dziewczęta –9.8%; chłopcy –12.8%,
Niemcy – dziewczęta – 7.2%, chłopcy – 11.9%.
Nie wszyscy naukowcy i lekarze byli zwolennikami teorii cholesterolowo-tłuszczowej.
Znani lekarze mówiący o pozytywnym działaniu tłuszczu zwierzęcego na organizm człowieka zapisali to w swoich książkach. Najważniejsi z nich to: Amerykanin dr Robert Atkins, Austriak dr Wolfgang Lutz, Polak dr Jan Kwaśniewski. Wielu innych badaczy również dowodziło pożądanego wpływu tłuszczu na organizm człowieka w swoich badaniach.
Narodowy Instytut Zdrowia w latach 1980-84 wydał publikację z badań przeprowadzonych w Chicago, Honolulu, Farmingham, Puerto Rico. Badania te nie wykazały negatywnego działania tłuszczów zwierzęcych i zawartego w nich cholesterolu na układ sercowo-krwionośny. Przedstawiły wyniki, iż mężczyźni, którzy wcześniej zmarli na choroby serca jedli mniej tłuszczy. Brakowało również korelacji pomiędzy poziomem cholesterolu a chorobami serca.
W Japonii śmiertelność z powodu chorób sercowych jest mała, a ludność spożywa dużo tłuszczy nasyconych. Podobnie we Francji i Szwajcarii.
Inny naukowiec dr Westona Price przez wiele lat badał zwyczaje żywieniowe ludności żyjących w izolacji od naszej cywilizacji. Byli to Eskimosi, Indianie z Kanady, USA, Peru, Maorysi z Nowej Zelandii, szwajcarscy górale, rybacy irlandzcy, murzyni z Afryki i inni. Zauważył, że w ich pokarmie jest znacząca ilość tłuszczy zwierzęcych. Ludzie ci byli zdrowi i bez nadwagi. Choroby cywilizacyjne jak próchnica, zawały serca i miażdżyca były im obce. Innym ciekawym spostrzeżeniem był fakt, że w ich codziennej diecie było znacznie więcej witamin i minerałów, niż w zaleceniach specjalistów od żywności. Kolejnym ważniejszym wnioskiem, było to, że po wprowadzeniu do ich odżywiania cukrów prostych i białej mąki, ludność tą zaczęły nękać współczesne choroby.
Znany niemiecki doktor Walter Hartenbach po wielu latach doświadczeń z chorobami naczyń krwionośnych związanych z nieprawidłowym odżywianiem, stwierdził, że nie znalazł zależności po miedzy stężeniem cholesterolu we krwi, a rozwojem miażdżycy. W swojej książce pisze o niezbędnych funkcjach cholesterolu.
Dr Ronalda M. Krauss z Children’s Hospital Oakland Research Center w Kalifornii zebrał i przeanalizował dane od ponad 200 tysięcy ludzi i na ich podstawie nie wykazał związku pomiędzy ilością spożywanych tłuszczów nasyconych a ryzykiem chorób serca.
Oprócz wielu innych znanych lekarzy i naukowców, dogmatowi tłuszczowemu sprzeciwiły się niektóre niezależne media i instytuty badawcze. W 2014 roku TIME, który zapoczątkował nagonkę na tłuszcze zmienił zdanie w artykule “Jedz masło”. Napisał w nim, że jest wiele badań mówiących o korzystnym działaniu tłuszczy nasyconych, a winowajcą wspomnianych chorób i otyłości jest cukier i produkty wysoce przetworzone. Żadne skrajności nie są dobre. Łączenie dużych ilości tłustych pokarmów z oczyszczonymi wyrobami przyniesie fatalne skutki zdrowotne. Mięso w odpowiednich proporcjach (np. sportowiec będzie potrzebować go więcej niż osoba prowadząca siedzący tryb życia) jest niezbędne. Pamiętać należy o prawidłowym stosunku składników odżywczych a także o jakości pożywienia.